Cześć!
Na wstępie chciałam się z Wami przywitać i opowiedzieć Wam trochę o nas.
Większość z Was zna nas z instagrama @_mamaamelki, który zmienił nazwę na @_mrs.mom na potrzeby bloga – tak żeby wszystko było spójne – chociaż jak wiecie obrączki na palcu jeszcze nie ma:)
Z zamiarem założenie bloga nosiłam się już długo i w końcu jest! Przemogłam się i postaram się Was tu nie zanudzić 🙂
O tym, że zostaniemy rodzicami dowiedzieliśmy się 12 sierpnia 2015 r. I z tym dniem zaczęła się nasza przygoda pt: „Przyszli rodzice”. Nie będę się tu rozpisywać o tych wszystkich emocjach, które towarzyszyły nam przez 9 miesięcy. To całe przygotowywanie się na przyjście na świat małego człowieka jest bardzo ekscytujące, ale bywa też że nie zawsze jest takie kolorowe. Najbardziej wspominam walki z (nie)mężem pt. „TAK WŁAŚNIE TERAZ NATYCHMIAST (23:00) BĘDZIEMY ZACZYNAĆ MALOWANIE SYPIALNI I SKRĘCAĆ WSZYSTKIE MEBLE”. Takie akcje kończyły się wizytami sąsiadów o 3 w nocy z prośbą o to, aby nie używać młotka… kiedy to właśnie ja czuję, że akurat teraz musimy to zrobić! (przysięgam, że gdybyśmy byli małżeństwem – rozwód byłby murowany, na szczęście nie miałam ‚nic do stracenia’, więc z uporem maniaka stawiałam na swoim!). Przeżyliśmy, a raczej (nie)mąż przeżył, więc 1:0 dla mnie! Summa summarum ze wszystkim wyrobiliśmy się na czas 🙂
I tak oto 12.04.2016 r. na świat przyszła miłość naszego życia – Amelia, a my wskoczyliśmy na level2 zostaliśmy Rodzicami!
Tego, jak bardzo bałam się przed porodem o to jak sobie poradzimy jak będzie już z nami Amelia, nie da się opisać słowami. W tej całej panice poprosiłam, żeby położna środowiskowa na pierwszą wizytę przyszła tego dnia, kiedy wyjdziemy ze szpitala i tak spotkaliśmy się z nią praktycznie w drzwiach (do dziś zastanawiamy się po co… okazało się, że to co mówią i piszą w internetach to prawda – z dniem przyjścia na świat swojego dziecka po prostu wiesz co masz robić – nie potrafię tego wytłumaczyć, ale serio tak jest)
Pamiętam to wszystko jakby to było wczoraj, a zaraz mija ROK!
Od kiedy pamiętam zawsze mówiłam, że pierwsze dziecko będę mieć w wieku 25 lat. Osiem dni po moich 25 urodzinach tuliłam Amelię w ramionach.
MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!
Co czuł Rafał jak pokazali mu pierwszy raz Malutką do dziś nie wiem – twierdzi, że był w takim szoku, że nie pamięta. Jedno wiem na pewno – Mel to zdecydowanie „Córeczka Tatusia”. Jak widzi tatę wracającego z pracy cała się trzęsie z radości, a jak wychodzi (od kiedy nauczyła się raczkować) siedzi pod drzwiami.
Dla mnie osobiście widok ich razem jest najpiękniejszym i najbardziej wzruszającym!
A to, że leci do taty jak tylko on przekroczy próg mieszkania- nie narzekam! Przynajmniej mam chwilę dla siebie 🙂
A ja… ja właśnie dla niej staram się być najlepszą wersją samej siebie.
Będzie tu trochę o modzie, urodzie i o naszej codzienności. Wiedzą na temat dzieci, którą zdobyłam przez ten czas chętnie się podzielę i równie chętnie posłucham Waszych rad 🙂
Buziaki