Skóra u maluszków jest bardzo delikatna, na początku życia małego człowieka jej funkcje nie są w pełni wykształcone. Często noworodki mają suchą, wręcz łuszcząca się skórę. Nas ten problem nie dotyczył – do czasu. Amelia od narodzin do około 9 miesiąca nie miała kompletnie żadnych problemów skórnych – odparzeń, wyprysków, wysypek czy alergii – nic. Przez pierwsze tygodnie życia przy przewijaniu, zamiast chusteczek nawilżonych używaliśmy wyłącznie płatków i wody z mydłem – tak wydawało mi się naturalniej i zdrowiej. Po czasie zaczęliśmy kupować różne preparaty, a skóra Małej akceptowała ich każdą zmianę, tak jak i proszków czy płynów do płukania.
Między 9 a 10 miesiącem na buzi w okolicy ust i nosa skóra u Amelii zaczęła bardzo się przesuszać – w pewnym momencie zrobiła się nawet taka ‚skorupa’ … pomyśleliśmy – ząbkowanie (i towarzyszące temu ślinienie) + smoczek + mrozy = taki oto efekt. Postanowiliśmy na spacerach zrezygnować ze smoczka na tyle, ile było to możliwe dodatkowo, natłuszczaliśmy buzię kilkanaście razy dziennie – obowiązkowo przed spacerem kremem, który nie posiada w składzie wody (lub żeby woda nie znajdowała się w składnie jako jedna z pierwszych). Stan skóry wrócił do normy po około tygodniu, a temat ten już do nas nie wrócił.
Nie długo jednak cieszyliśmy się „skórą gładką jak pupa niemowlaka”, z dnia na dzień zaczęły pojawiać się na skórze u Amelii suche, czerwone, szorstkie plamy. Za każdym razem występują one symetrycznie. Zaatakowały rączki, nóżki i plecy.
Pierwsza myśl – uczulenie. Pytania, które sobie zadaliśmy to czy w ostatnim czasie nie zmieniliśmy proszku, płynu do płukania, środków czyszczących lub czy nie wprowadziliśmy czegoś nowego do diety malutkiej – nic z tych rzeczy jednak nie miało miejsca.
Wybraliśmy się do dermatologa, który przepisał nam maści sterydowe (tymi mieliśmy smarować punktowo suche miejsca dwa razy dziennie) i robione (smarować całe ciałko możliwie jak najczęściej). Z tymi pierwszymi wolałam zaczekać – dużo się nasłuchałam i naczytałam o tym, że jeśli obszar leczony maścią jest duży, leki mogą mieć wpływ na rozwój innych chorób jak i o tym, że pomagają lecz jak zaprzestanie się ich stosowania wszystko wraca z podwójną siłą.
Postanowiliśmy, że będziemy natłuszczać skórę i zmienimy produkty do pielęgnacji. Przerobiliśmy ich sporo. Zaczęłam bardziej skupiać się na czytaniu i analizowaniu składów i tak trafiłam na markę Derma.
Oferują produkty wolne od alergenów, z naturalnych i organicznych składników, których jakość i bezpieczeństwo potwierdzają najważniejsze międzynarodowe certyfikaty.
Zapoznałam się ze składem i był on bardzo zachęcający. Kosmetyki te są produkowane bez użycia perfum, parabenów czy substancji barwiących co zmniejsza ryzyko podrażnień skóry dziecka.
Mieliśmy okazję testować szampon/płyn do kąpieli, krem ochronny, oliwkę i maść łagodzącą.
Zaczęliśmy stosować kosmetyki z serii DERMA ECO BABY i kąpać Mel raz na dwa dni – po 5 do 10 minut w letniej wodzie (zbyt długa kąpiel przyśpieszy utratę wilgoci skóry dziecka. Pamiętajmy też o tym, że woda i preparaty do mycia wymywają z powierzchni skóry naturalne lipidy). Dodatkowo zadbaliśmy o to, by powietrze w mieszkaniu było bardziej nawilżone. Po tygodniu czasu zobaczyliśmy znaczącą poprawę – skóra była w zdecydowanie lepszej kondycji jednak problem całkowicie nie zniknął. Postanowiliśmy udać się do alergologa – wykonaliśmy testy, na których alergia pokarmowa została całkowicie wykluczona – Bogu dzięki, bo bałam się że skończy się skazą białkową.
Finalnie okazało się, że Amelka ma bardzo bardzo bardzo suchą (po mamie) i wrażliwą skórę (do tego stopnia, że podczas testów alergicznych odczyn nie pojawiał się tylko w miejscu nakłucia na kropli alergenu, ale zaczerwienienie było po całej linii spływania kropli). Musi używać jak najbardziej naturalnych kosmetyków (stąd ta poprawa po stosowaniu serii DERMA ECO BABY), ale na tym nie koniec – z mieszkania i samochodu musieliśmy pozbyć się wszystkich wtyczek zapachowych, a sami (przynajmniej na jakiś czas) zrezygnować z używania perfum. Nawilżać ciałko minimum dwa razy dziennie i prać rzeczy w Białym Jeleniu – po skończonym praniu włączyć pranie ponownie żeby przepłukało się samą wodą.
Stosując się do wszystkich powyżej opisanych zaleceń – Melka w końcu odzyskała swoją gładziutką skórę i przestała się drapać.
Kosmetyki dla dzieci dostępne są w Smyku i Rossmanie oraz na stronie 4organic.pl
Natrafiłam też na tę markę w Sephorze i kupiłam dla siebie balsam. Jako posiadaczka bardzo suchej skóry mogę go śmiało polecić.
KOSMETYKI -> DERMA