Ten wpis będzie wytłumaczeniem tego, dlaczego tak długo mnie tu nie było.
Pochłonęło mnie do reszty przygotowywanie (prawie)najważniejszego dnia w naszym życiu – TAK mowa tu o naszym ślubie – więc dziś będzie trochę prywaty 🙂
Decyzję o tym, że weźmiemy ślub podjęliśmy na rok przed uroczystością, więc czasu mieliśmy sporo, żeby przygotować ten dzień tak, jak o tym marzyliśmy (no dobra ja marzyłam – bo wiadomo, że mężczyzn raczej mało interesuje kolor przewodni, stoły, atrakcje i inne tego typu ich zdaniem ‚pierdoły’).
Do naszego ślubu natchnął nas ślub znajomych. Dzień po ich weselu zdecydowaliśmy się na własne. Szybko zgadałam się z moją koleżanką, która wtedy była jeszcze na świeżo z tematem, żeby do mnie wpadła i pokazała mi kilka sal (zaznaczając jej, że ceremonia MUSI odbyć się na dworze – zawsze marzyłam o tym, żeby moje wesele było w ogrodzie) i… stało się! Zobaczyłam „Zajazd pod Kasztanami” złapałam za telefon, zadzwoniłam do (wtedy jeszcze) niemęża, żebyśmy pojechali obejrzeć to miejsce. Była to pierwsza i ostatnia sala, którą oglądaliśmy. Jak to u nas bywa od pomysły do realizacji może minęły 4 dni i termin był już zarezerwowany 🙂
Pełni entuzjazmu zaczęliśmy szukać DJ-a – wodzireja (oboje byliśmy przekonani o tym, że nie chcemy orkiestry) i tu jak z nieba spadł nam Paweł Mróz (DJ PM Wrocław). Umówiliśmy się na spotkanie i od razu wiedzieliśmy, że trafiliśmy w 10! Goście byli zachwyceni i komentarz koleżanki, która sama jest na etapie organizacji swojego Wielkiego Dnia „To pierwsze wesele z DJ-em, po którym zastanawiam się czy nie zrezygnować z orkiestry”. Gry, zabawy i muzyka na +5!
DJ odhaczony. Czas na foto i video – to zajęło nam nieco więcej czasu… oglądanie katalogów, filmików, reportaży – siedzieliśmy nad tym kilka dni, ale zdecydowanie nie był to stracony czas. Myślę że podjęliśmy najlepszą decyzję, jaką mogliśmy (co prawda na film jeszcze czekamy, ale mam przeczucie że będzie się czym chwalić! – tu wybór padł na www.charles-studio.pl). Zdjęcia, które zaraz Wam pokażę. dostaliśmy już po 2 dniach od uroczystości i to wszystko dzięki www.marsso.com
I na tym był koniec naszych przygotowań do… miesiąca przed imprezą – i to był nasz największy błąd. Zorganizowanie wszystkiego w tak krótkim czasie z małym dzieckiem bez możliwości zostawienia go z babcią czy ciocią, to jednym słowem hardcor! Daliśmy radę chociaż nie było lekko – po drodze zaliczyliśmy chyba 3 rozwody haha. Dobrze że ze wszystkim mogliśmy liczyć na naszych świadków
Zaznaczę jeszcze tylko, że zapomnieliśmy pójść do Urzędu zaklepać sobie urzędnika – jak już wysłałam niemęża, żeby poszedł się zainteresować co i jak, to okazało się że na nasz termin zostały tylko dwie wolne godziny 10:30 i 13:00… Chyba każdy się domyśla, którą godzinę wybraliśmy 😀
Suknia ślubna, sukienka na przebranie, garnitur, wszystkie dodatki, sukienki dla Amelki, hotel dla gości, hotel na przygotowania,kwiaty, ozdoby stołów, znalezienie białego dywanu, wynajem auta, idealnego barmana, przygotowanie własnoręcznie ozdób, wybór tortu, ciast, księgi gości, atrakcji, winietki, prezenty dla gości, rodziców i świadków i całaaaa masa wszystkich małych rzeczy, o których nie ma się pojęcia dopóki samemu nie zacznie się organizacji swojego wesela 🙂
Kompletnie nie należę do tej grupy osób, która twierdzi że najchętniej jeszcze raz by wzięła ślub – pewnie dlatego, że robiliśmy wszystko w pośpiechu i może z czasem mi się za tym zatęskni, ale póki co cieszę się że jest już po 🙂
Jeśli chodzi o hotel na przygotowania stwierdziliśmy, że nie będziemy marnować czasu na szukanie i postawiliśmy na Sky Tower- wynajęliśmy dwa apartamenty, żeby w jednym mógł przygotowywać się mąż ze świadkiem, a w drugim ja ze świadkową.
Jeśli chodzi o samochód, nie mieliśmy żadnego problemu, bo oboje widzieliśmy to tak samo – Pontiac Bonneville z 1975 r. – maszyna marzenie!
Kwestia baramana była sporna. Narzeczony twierdził, że na weselach ludzie piją wódkę i drinki nie będą żadną atrakcja, ja za to upierałam się przy tym, że jeśli jest to w klimacie ‚garden party’ barman sprawdzi się super. Nieskromnie powiem, że miałam rację i dodam jeszcze „jak zawsze” ha! Po raz kolejny mieliśmy FARTA! Bywaliśmy na weselach z barmanami i faktycznie nie było woow ale u nas…. Piotrek (www.cocktailart.pl) zrobił taką robotę, że obłęd! Zachwytów gości nie było końca – co druga osoba prosiła o wizytówkę. Co najważniejsze Piotr był z nami od 13 do 4 nad ranem i do samego końca miał ręce pełne roboty! Myślę że sekretem było to, że wszystkie syropy były naturalne własnej produkcji do tego prezencja drinków… a z resztą zaraz zobaczycie sami 🙂
Pierwszy taniec… to dopiero był hit… mój teraz już mąż zawsze omijał wszelkie parkiety szerokim łukiem. Z pomocą przyszła nam moja znajoma instruktorka tańca towarzyskiego. Nasz SKARB! Weronika przychodziła udzielać nam lekcji indywidualnych do domu, mało tego że uczyła nas tańczyć w tym samym czasie zajmowała się Melką <3
Długo też zastanawialiśmy się nad tym, jak ugryźć temat Melki – wiadomo, że na przyjęciu było wiele rąk do zajmowania się Ami, ale wiedzieliśmy że musi być jedna główna osoba, która weźmie na siebie wszystkie obowiązki – ciężko przecież babci biegać w szpilkach i sukience za małym raczkującym człowiekiem. Zdecydowaliśmy się na Nianię Eliza była z nami od początku wesela do około 20 – pojem pojechały z Amelią do domu i chwilę później dostaliśmy filmik jak Malutka smacznie śpi – polecam takie rozwiązanie każdej Młodej Parze z dzieckiem – oczywiście najpierw było kilka spotkań, żeby obie mogły się siebie nauczyć i ze sobą zaprzyjaźnić.
O wszystkich kłodach, które spadały nam pod nogi nie będę pisać bo wiecie jak to jest „co nas nie zabije to nas wzmocni” 😉
Finalnie jesteśmy baaardzo zadowoleni i ogromnie szczęśliwi, że pogoda mimo beznadziejnych prognoz dopisała nam w 101% i że cały team który wybraliśmy: foto, video, barman, dj i nawet nasz szofer -typowy Kubańczyk z takim poziomem żartu, że nie sposób się było przy nim stresować przed przysięgą (do momentu aż nie wysiadłam z auta!) to fantastyczni ludzie! Zależało nam na tym, aby nasze wesele było w totalnie luźnym klimacie – dalekie od stylu zamków, sukni księżniczek, powagi i sztywniactwa. Abyśmy nie czuli się skrepowani tym, że cały czas czujemy na sobą kamerę i aparat.
Gdybym mogła cofnąć czas jedyne co bym zmieniła to… ubrała wcześniej tren, którego finalnie nie miałam – bo nie zdążyłam.
Makijaż nieoceniona- Jagoda Wrześniewska
Fryzura – Mariola z www.hedonisthair.pl
Suknia projekt własny wykonana w salonie – www.salonloretta.pl