Zadawaliśmy sobie to pytanie z mężem nie raz nie dwa..
Zdecydowana większość lekarzy nie ma dobrego zdania na temat chodzika. Na forach internetowych aż kipi od wad tego urządzenia – począwszy od tego, że przyspiesza proces chodzenia dziecka, które nie jest jeszcze na to gotowe, ogranicza zdobywanie umiejętności samodzielnego chodzenia, niebezpiecznie obciąża nóżki i miednicę, a kończywszy na tym, że pozbawia dziecko doświadczenia upadków, co skutkuje braniem nauki ostrożności.
Alternatywą dla chodzika i pomocą w nauce chodzenia dla małych ludzi są pchacze oraz jeździki.
Pchacz jak sama nazwa wskazuje to zabawka, którą dziecko pcha przed sobą, a co za tym idzie maluch musi mieć opanowaną już umiejętność samodzielnego stania – nie możemy zaproponować tego dziecku wcześniej niż samo nie jest na to gotowe (zupełnie inaczej niż w przypadku chodzika, do którego można włożyć dziecko, które jeszcze dobrze samo nie siedzi).
Obawialiśmy się jednak tych wszystkich upadków, którymi nas ‚straszono’ – pod tym względem chodzik wydał nam się bezpieczniejszy – bo co jak Amelka straci równowagę upadnie i niefortunnie się uderzy?!
Ami jest naszym pierwszym dzieckiem.. nie mając doświadczenia – słuchając wszystkich ‚dobrych rad’, a jak wiadomo ile ludzi tyle opinii… i dodatkowo to rodzicielskie pieluchowe zapalenie mózgu. To, że oboje wychowaliśmy się na chodzikach i jesteśmy w 100% zdrowi i nie mamy żadnych wad postawy, nie ułatwiło nam podjęcia decyzji. Stanęło na tym, że finalnie kupiliśmy i jedno i drugie.
Dziś wiemy, że to był błąd. Pieniądze przeznaczone na zakup chodzika mogliśmy zainwestować w coś innego. Chodzik u nas w mieszkaniu był tak zwanym ‚kurzownikiem’, zajmował sporo miejsca i… nigdy nie został użyty. Natomiast pchacz to zdecydowanie strzał w 10!
Był grudzień… czas świąt i prezentów w końcu przychodzi Mikołaj, a zaraz po nim Gwiazdka lub Gwiazdor. Amelia kończyła 8 miesięcy i pod choinką między innymi znalazł się pchacz – mimo że Melce daleko było do chodzenia znaleźliśmy taki, który na dany moment zainteresował ją zupełnie czymś innym.
Na rynku jest cała masa firm i wachlarz modeli do wyboru. My postawiliśmy na pchacz z firmy Chicco „Wesołe Zakupy”. Dlaczego?
A to dlatego, że po za najważniejszą i oczywistą funkcją jaką ma spełniać – wspierać dziecko podczas prób chodzenia, posiada również fajne gadżety takie jak spory kosz (który rewelacyjnie sprawdzał nam się na spacerach, zawsze mogłam włożyć tam butelkę z piciem, klucze, telefon czy małą przekąskę dla Amelki – będąc cały czas zgiętą w pół podczas asekurowania dziecka torebka naprawdę nie ułatwia zadania). Do zestawu dołączony jest również skaner, który rozpoznaje 3 dołączone przedmioty (pomidor, ser i śliwka) podając ich kształty, kolory i nazwy w dwóch wersjach językowych polskim i angielskim – mózg dziecka jest chłonny jak gąbka, więc to naprawdę fajna opcja łączenia nauki z zabawą 🙂 Kolorowe klocki dziecko może segregować za pomocą chyba znanego wszystkim rodzicom (lubianego przez większość maluchów) sortera kształtów.
Są w nim również elementy takie jak moneta, którą można wcisnąć jak w prawdziwym wózku – dziecko uwielbia naśladować rodziców w ich codziennych obowiązkach, a taki mini wózek zakupowy to prawdziwa frajda 🙂
Ci z Was, którzy znają nas na instagramie i są z nami trochę dłużej oglądając instastory wiedzą, że wózek towarzyszył nam każdego dnia! Na początku powoli ostrożnie Amelka stawiała przy nim swoje pierwsze kroki – kiedyś dostałam od jednej z Was zabawną wiadomość: „Amelka idzie jak emerytka na bingo” haha – tak takie były początki! Nawet nie wiem kiedy, a zaczęła biegać z nim tak szybko, że prawie gubiła buty 😉 Był to okres letnio wakacyjny, więc głownie korzystałyśmy z pchacza na osiedlu, zdecydowanie większe pole do manewru niż w mieszkaniu.
Około 15 miesiąca życia Amelia poszła już sama – byłam spokojna bo wiedziałam, że jest na to gotowa i w pełni przygotowana – chwaliłam się już na instagramie, że od kiedy Mel zaczęła chodzić nie spotkał ją jeszcze żaden upadek! Myślę, że jako rodzice podjęliśmy dobrą, ba! najlepszą decyzję!
Wózeczek dalej jest z nami – teraz wozimy w nim lalki i zdarza się, że lądujemy z nim rano po pieczywo w Lidlu. Taka moja mała dorosła dziewczynka i jej samodzielne zakupy 🙂
Następnym etapem, w który wchodzimy jest jeździk. Zachwyceni „Wesołymi Zakupami” również postawiliśmy na firmę Chicco i tym razem wybraliśmy „Jeździdełko 4w1 Quattro” dopiero go poznajemy i uczymy się, ale na pewno podzielę się z Wami opinią na jego temat za jakiś czas 🙂
Jest cała masa zabawek, które pomogą rodzicom w dbaniu o fizyczny rozwój dziecka. Pamiętajmy jednak, że nie są one koniecznością a możliwością. Dziecko bez żadnych gadżetów zacznie chodzić wtedy kiedy jego ciało i ono same będzie na to gotowe. Początkowo warto zachęcać malca do przemieszczania się np. kładąc zabawki w oddali. Pamiętajmy również o tym, żeby możliwie często kłaść dziecko na brzuszku to najbardziej naturalny sposób by wzbudzić w nim chęć ruchu. Najważniejsze żeby zachęcać dziecko sprawiając mu radość! To przecież nasi mali sportowcy, którzy codziennie intensywnie pracują nad swoją formą 🙂